sobota, 7 czerwca 2014

Wyprawa w poszukiwaniu Chewsura...

Na początku czerwca miałam okazję uczestniczyć wraz z innymi wolontariuszami EVS w wycieczce do Chewsuretii. Towarzystwo zaiste międzynarodowe. Obok licznej grupy Polaków było też paru Słowaków, Węgier, Francuzki, pewien Irańczyk i Gruzinka. Wszystkich serdecznie pozdrawiam ;)

Chewsuretia znajduje się w północno- wschodniej Gruzji na Przedkaukaziu. Punktem docelowym naszej wyprawy była wieś-twierdza Shatili w której obecnie mieszka zaledwie 38 rodzin. Około godziny 9-tej wyruszyliśmy spod stacji Didube w Tbilisi. Większą część podróży przyszło nam spędzić w marszrutce typu standard- czyli bez obowiązkowego na takie trasy napędu na cztery koła za to z dymiącym podwójnie kierowcą. Najwyższy skok adrenaliny zanotowałam przy wjeździe na przełęcz Datvis Dżvari na wysokości 2677 m.n.p.m. a dodam, że najwyższy szczyt w tym regionie to góra Tebulosmta ( 4492 m.n.p.m.) więc mogło być gorzej. Reszta podróży minęła znośnie. Wieczór i noc w wieży należą do doświadczeń niecodziennych , szczególnie kiedy tak jak ja cierpi się na bezsenność i w dusznym kamiennym pokoju zaczyna się odtwarzać oniryczne wizje dotyczące historii jego byłych mieszkańców. W czasach dawnych  chowali się tu przed wrogami a w dole trzymai swoje bydło. Zimą natomiast bez światła i elektryczności za to ze sporą grupą sąsiadujących ze sobą drzwi w drzwi współbratymców na pewno nie mogli narzekać na nudę ;) Być może wtedy właśnie nocami przy ognisku opowiadali sobie mity i legendy związane z tą ziemią. O dzikich zwierzętach i dzielnych wojownikach broniących kiedyś granic dawnych impreriów. I tak samotni wśród tych skał doczekali się swych ostatnich dni. A my rano spakowaliśmy swoje plecaki i wróciliśmy z powrotem do naszych nowoczesnych "metropolii" tylko od czasu do czasu śniąc sny o tych dzielnych wojownikach.  


Czym wyróżnia się Chewsuretia? Największym zaskoczeniem jest chyba to, że takie regiony w ogóle jeszcze istnieją. Buchająca zielenią kraina wydaje się całkiem przyjaznym miejscem do życia. A jednak szacuje się, że dziś region ten zamieszkuje zaledwie ok. 3200 osób. Czym na co dzień zajmują się Chewsurowie ? Przede wszystkim wypasem bydła, wyrobem serów i ochroną granicy w oddziałach pograniczników. Region ten graniczy z rosyjską Inguszetią i Czeczenią. W trakcie wojny w 1999 roku wiele rodzin z małymi dziećmi wyemigrowało w te tereny poszukując schronienia. Rosja do dziś ma o to ogromne pretensje do Gruzinów zarzucając im wspieranie terrorystów. Dziś, choć w powietrzu czuć pewne napięcie a nieliczni mieszkańcy wydają się raczej czasowymi lokatorami, jest tu spokojnie. To dobry czas na rozwój turystyki. Dlatego z czystym sumieniem polecam odwiedzenie tej bajkowej krainy.

  
W Chewsuretii wciąż pozostały jeszcze żywe pogańskie wierzenia. Na zdjęciu źródło. Symbolizuje pomost łączący dwa światy, dusze zmarłych z żyjącymi.   



Odwiedziny w mieście umarłych, które znajduje się niedaleko Shatili. Na początku XIX wieku mieszkańcy okolicznych wiosek chorzy na panującą wówczas cholerę, postanowili dobrowolnie przenieść się do takich grobowców i czekać na śmierć, aby nie zarażać innych wsi. Heroizm tego czynu wiele mówi o mentalności dumnych Chewsurów.

wieś-twierdza Shatili. To w jednej z tych wież nocowaliśmy.
W drodze

Na przełęczy Datvis Dżvari. Pozdrowienia dla drugiego planu ;)

...i znalazłam Chewsura w dodatku w trampkach ;)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz